niedziela, 22 września 2013

GTA V!

Tak. Niedawno pisałem o Syrii, teraz o GTA V. Pewnie niektórzy sobie pomyślą, że nie mam o czym pisać. Owszem, nie mam, ale bym nie pisał. Gdyby nie to, że we wszystkich Interetowych mediach widzę coś o GTA, co doprowadza mnie do szału. Delikatnie mówiąc. No bo jeszcze potrafię zrozumieć, że strona typu CDA codziennie coś o owej grze napisze. Ale nie strony dobreprogramy i kilka innych, których nie przytoczę. Widać, że R* ma zajebistych speców od marketingu. "Reklama dźwignią handlu. Ale reklama jest droga. Eureka! Zróbmy tak, żeby o GTA pisali wszyscy dobrowolnie!". I się zaczęło. Spiralę uwielbienia, wszechobecnego oczekiwania (bardziej niż na Wigilię), zaczęliśmy podkręcać sami. Wydawca wyłożył kasę na kilka reklam, zrobiono trochę szumu. I już wszyscy mieli na ustach GTA. Ale normalnie to by było tak, że po tygodniu na ustach byłaby inna gra, albo telefon, czy cokolwiek innego. Zostaliby tylko fani serii. Pokazano kilka screenów (ciekawe jak bardzo podkolorowanych) zrobiono kilka "przecieków"... I już. Ludzie uwielbiają GTA. Mówią o nim wszyscy. Połowa ludzi których znam a mają konsolę, od wtorku jest dużo trudniej osiągalna. Drugiej połowie nowa gra się nie spodobała. Po przegranej godzinie, dwóch, ewentualnie siedmiu. Czyli to samo co wcześniej. Mimo zapowiedzi, zobaczyliśmy tylko dopracowaną grafikę, może jakiś nowy pomysł. Ale, że spirala jeszcze się kręciła siłą bezwładu, to ostatnio można było zobaczyć np. newsy o kodach do GTA. I tak dalej. Ciekawi mnie, ile jeszcze potrwa to, co zaczęło R*
A ja wam wszystkim życzę miłego dnia, miłego przyszłego tygodnia. Jak tylko dostanę w swoje ręcę pewną książkę, zaraz przeczytam i zdam relację.
Piosenką na dziś jest The Infection by Disturbed.
A ja wam wszystkim jeszcze raz życzę miłego dnia. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz